Songs

niedziela, 31 sierpnia 2014

* Prolog *

* Prolog *
Zima. Pora roku, w której wszystko zamarza, ginie. W zimie wszystko jest pięknie oblodzone lub pokryte szronem. Podczas zimy wszyscy ubierają się cieplej niż podczas innych pór roku, gdyż temperatura, nie jest przyjemna dla ludzi. Czasem jest tak, że przez nią i przez śnieżycę, niektórzy nie idą do pracy, szkoły, przedszkola. Pora roku, w której szron maluje na szybach obrazy i malowidła. Pora roku, w której po lodowych soplach spływają samotnie krople wody. Pora roku, w której na drzewa i ziemię spada biały zimny puch, nazywany śniegiem. Pora roku, której większość nie lubi.
Lecz większość to nie wszyscy...
Dzieci. One wprost uwielbiają tę porę roku. Kiedy tylko wyjrzą przez okna swoich domów, i zobaczą, że na ziemię spadł ten świetnie lepiący się biały śnieg, ubierają grube spodnie, kurtki zimowe, wełniane czapki i szaliki, ciepłe buty oraz rękawiczki, aby móc wyjść na zewnątrz i ulepić bałwanka. Proszą mamę aby dała im jakiś niepotrzebny szalik, garnek i guziki, z których zrobią oczy i szeroki uśmiech. Czasem jednak, dzieci, niekoniecznie te małe, wychodzą ze znajomymi bądź przyjaciółmi by zrobić bitwę na śnieżki. Często tym pełnym nadziei i wiary, ukazuje się 18-letni chłopak o białych włosach, niebieskich oczach i po części oblodzoną laską w ręku.
-Jack Frost! -krzyknie jakieś dziecko.
Tajemniczy chłopak uśmiechnie się i ulepi ze śniegu śnieżkę, którą rzuci, w któreś z dzieci.
Bowiem jest Strażnikiem; Strażnikiem Zabawy.

~-~

Lecz przejdźmy na drugi koniec świata...
Anglia.
Po raz pierwszy w życiu Rachel na ziemie Anglii spadł biały puch. Dziewczyna choć w wieku 17 lat była zachwycona nowym zjawiskiem.
Podeszła do okna i zaczęła marzyć o wyjściu na dwór. W głowie zaświtał jej pomysł; ulepić bałwanka. Nie takiego zwykłego. To miał być Bałwanek świąteczny, gdyż niedługo miały być święta Bożego Narodzenia. Pobiegła na dół schodami, do pokoju jej starszej przyrodniej siostry.  
-Veronica, veloce, veloce! Śnieg spadł!
Wchodząc do pokoju zobaczyła, że jej siostra siedzi na parapecie i patrzy przez okno z zachwytem. Zwróciła twarz ku siostrze. Miała uśmiech na twarzy. Po chwili zeszła z parapetu. Rachel wiedziała co to znaczy. Wybiegły z pokoju Veroniki do hallu gdzie ubrały kurtki i buty zimowe.
Pierwszą, która zanurkowała w śniegu, była Rachel. Zrobiła aniołka w białym puchu, jak to robią dzieci z innych krajów. Zaczęła się śmiać do łez ze szczęścia. Jej marzeniem z dzieciństwa było zanurzenie się w puszystym śniegu, którego nie doczekała się w poprzednich zimach.
-Veronico, czyż to nie jest cudowne? -spytała machając rękami tworząc na śniegu skrzydła aniołka.
Brak odpowiedzi. Rachel wstała i otrzepała się ze śniegu.
-Veronica? -zawołała siostrę lecz nie usłyszała odpowiedzi. -Veronica? -powiedziała zwracając się przodem do swego domu.
Nagle poczuła, że coś zimnego, i twardego uderza ją w plecy. Zwróciła się w stronę ataku. Ujrzała swą siostrę, wyglądającą zza drzewa. W ręku trzymała kulę ze śniegu. Obie dziewczyny uśmiechnęły się równocześnie.
Veronica rzuciła śnieżką w siostrę, po czym ukryła się za drzewem, lecz Rachel uniknęła ciosu. Schyliła się by ulepić kule śnieżne. Miała ,,amunicję'' w pogotowiu; czekała aż Veronica wychyli się zza nagiej rośliny. Kiedy zobaczyła głowę wychylającą się zza drzewa, rzuciła śnieżką. Kulka uderzyła Veronicę z bok.
Bitwie przyglądała się przez okno matka obu dziewczyn, po czym zawołała:  
-Veronica, Rachel! Na obiad.
Rachel przestała naparzać siostrę śniegiem i pobiegła do drzwi wejściowych domu. To samo zrobiła Veronica. Zdjęły z siebie kurtki i kozaki. Zobaczyły mamę schodzącą ze schodów i kierującą się do kuchni.
-Chodźcie dziewczynki. Dzisiaj nuggetsy z kurczaka w sosie czosnkowym i ziemniakami. A na deser ciasto cytrynowe.
Dziewczyny ruszyły za matką, nie mogąc się doczekać aż będą mogły wyjść na dwór i kontynuować bitwę na śnieżki. Rozłożyły talerze i sztućce na stole i usiadły przy nim czekając aż nadejdzie posiłek. Usłyszały trzaśnięcie drzwiami; do domu wrócił ojciec Rachel, a za razem, ojczym Veroniki. Kiedy wszedł do kuchni, na szyję rzuciła mu się Rachel, mówiąc:
-Tato wróciłeś! I jak w Kanadzie? Dużo śniegu?
-Tak. Całe zaspy. Ale nie miałem czasu myśleć o tym jak cudownie by było, że by spadł i tu. Dużo pracy. -powiedział zapracowany człowiek z worami pod oczami.
-No ale ważne, że już wróciłeś. -powiedziała matka dziewcząt, i ucałowała męża w policzek.
Wszyscy, szczęśliwi i uśmiechnięci, usiedli i zaczęli konsumować posiłek. Tylko jedna czarnowłosa dziewczyna była przygnębiona i nie jadła obiadu, na który czekała. Brakowało jej ojca, ale nie tego fałszywego. Chciała trochę pobyć w towarzystwie swojego prawdziwego taty. Wiedziała, że to nie możliwe, gdyż siedział w więzieniu za zabicie pewnego mężczyzny, ale chciała go odwiedzić. Ale przecież to proste, pomyśli większość z was, może pójść na rozmowę z nim. Ale zbrodnia, którą popełnił stała się kiedy mieszkali w Szwajcarii, kiedy Veronica miała kilka miesięcy.
Popatrzyła chwilę na jedzenie ze smutną miną. Jej wyraz twarzy w chwilę się zmienił; na złą. Odepchnęła talerz z usmażonymi kawałkami kurczakami i wstała od stołu.
-Nie jestem głodna. -i odwróciła się na pięcie idąc do swego pokoju.

~-~

Puk, Puk.
-Vera?
Do pokoju o szarych ścianach i białych meblach weszła Rachel. Na rozkładanym łóżku leżała Veronica.  Z głośników wieży wydobywała się piosenka Soko ,,We Might Be Dead By Tomorrow''.
-W porządku? -spytała zamykając drzwi za sobą.
Veronica spojrzała na nią lecz zaraz odwróciła się i powiedziała smętnym głosem.
-Jeżeli przysłała cię mama nie masz po co przychodzić. Nie mam apetytu.      
-Nie przysłała mnie mama. -powiedziała siadając na łóżku siostry. -Rozumiem jest Ci ciężko, ale choć postaraj się być miła dla taty.
-Twojego, taty. -przerwała odgarniając włosy z twarzy.
-Tak. -powiedziała Rachel po czym cisza zaległa w pokoju. -Proszę chodź ze mną i skończmy obiad.
-Nie! -krzyknęła Veronica. -Przepraszam. Nie powinnam być dla ciebie niemiła.   
-Nie musisz mnie przepraszać. -powiedziała spokojna Rachel. -Nie przejmuj się tym. -powiedziała a jej siostra usiadła na łóżku.
Po policzku Veroniki popłynęła łza. Rachel widząc to przytuliła siostrę, która zaczęła płakać, z tęsknoty za ojcem.
-Pamiętaj, że kiedy jest Ci źle możesz do mnie przyjść. -powiedziała Rachel opierając głowę na ramieniu siostry nadal trzymając ją w objęciach. -Zawsze będę Cię wspierać. Zawsze będę po Twojej stronie. -po jej policzku także spłynęło kilka łez.
Veronica pociągnęła nosem, i otarła łzy rękawem wyrywając się wcześniej z uścisku siostry.
-Już jest okej. -powiedziała podpierając się na łokciach. -Ale teraz przepraszam Cię. Chcę pobyć sama.
-Dobrze, ale pamiętaj, że jutro idziemy do szkoły. I wtedy, nie będziesz miała czasu...
-Na co? Na spędzanie czasu z Twoim tatulkiem? -spytała zdenerwowana Vera.
-Nie. -powiedziała i chyliła się po siatkę. -Miałam na myśli łyżwy. -i wyjęła z torby parę łyżew.
Wyraz twarzy Veroniki zmienił się natychmiast. Uśmiechnęła się promiennie.
-Podobno staw w parku zamarzł i świetnie się po nim jeździ. -powiedziała Rachel z zachwytem.
-W końcu nie na marne uczyłyśmy się jeździć na rolkach. -powiedziała i wzięła do rąk łyżwy. -Zaraz. Od kogo są te łyżwy?
Popatrzyła na siostrę przenikliwie. W końcu Vera stwierdziła.
-Są od Twojego taty, prawda? -Rachel zamknęła oczy i potaknęła.
Veronica westchnęła i odwróciła się tyłem do siostry.
-Chciał żebyś go polubiła! Co ma jeszcze zrobić? -spytała Rachel ze łzami w oczach.
-Nic. -powiedziała chyląc głowę. -Dawno go polubiłam.
-To dlaczego dla niego taka jesteś? -spytała powstrzymując płacz.
-Bo... Bo on tak bardzo mi przypomina ojca. A nim... A on nim nie jest. -powiedziała nadal trzymając w dłoniach łyżwy.  
-Myślę, że powinnaś mu powiedzieć, że go zaakceptowałaś. -powiedziała Rachel i Veronica zwróciła się do niej przodem.
-Też tak myślę. -powiedziała i dwie siostry wyszły z pokoju.
Weszły do kuchni, gdzie był sam ojciec Rachel.
-Tato. -powiedziała Rachel a pan Caldo skierował głowę ich stronę. -Veronica chciała Ci coś powiedzieć.
Veronica wystąpiła o krok.
-Raffaele. Chcę Ci coś powiedzieć. -rzekła nie bardzo wiedząc co mu powiedzieć. -Otóż chcę przeprosić, że momentami byłam, no wiesz, nieprzyjemna. Wybaczysz mi?
Raffaele uśmiechnął się i przytulił obie dziewczyny.
-Oczywiście, że Ci wybaczę.
Wszystko było dobrze.

~-~

-Świetnie Ci idzie Rachel! -powiedziała Veronica jeżdżąc sprawnie wokoło siostry.
Rachel powoli uczyła się umiejętności jazdy na łyżwach. W końcu odważyła się spróbować szybciej pojechać. Szło jej idealnie. Chciała zajść jednak jeszcze dalej; przesunęła płozą po lodzie robiąc piruet i zatrzymując się. Prawie straciła równowagę, ale przed upadkiem uchroniła ją Veronica.
-Może pójdziemy do kawiarni napić się czegoś na rozgrzanie, a potem będziemy mogły kontynuować jazdę.
-W porządku. -powiedziała Rachel i poszły nadal w łyżwach po kilkucentymetrowym śniegu.
W kawiarni Rachel zamówiła zieloną herbatę, a Veronica kawę.
Dziewczyny rozmawiały o różnych rzeczach, na przykład o tej zimie.
-Och cudownie by było, gdyby każda zima tak wyglądała! -zachwycała się Rachel. -Dookoła śnieg, lód na wodach stawów, i sople na dachach budynków. Dałabym wszystko, żeby mieć co roku taki piękny widok!
Te słowa popiła herbatą w porcelanowej filiżance.
-Też tak uważam. -powiedziała równie zachwycona Veronica. -Tyle, że trochę za zimno. -powiedziała i skrzywiła się na te słowa.
Do ich stolika podszedł kelner.
-To rachunek dla pani. -powiedział i wręczył Rachel skurzane opakowanie, w którym chował się paragon. Uśmiechnął się do Rachel i poszedł do innych klientów.
-Rachel! -szepnęła Veronica, kiedy kelner oddalił się od ich zasięgu. -Widziałaś jak na Ciebie spojrzał?
-Na mnie? -spytała zdziwiona dziewczyna.
Vera spojrzała na skurzane opakowanie.
-Założę się, że  w środku na paragonie, czeka na ciebie jego numer.
-Hah. Nie sądzę. -otworzyła i na odwrocie paragonu widniał numer telefonu.
-Mówiłam. -powiedziała hardo Veronica.
Rachel schowała paragon do portfela, z którego zaraz wyjęła 10 funtów, które włożyła do opakowania.
Dziewczyny wstały od krzeseł i ponownie poszły na lodowisko.

~-~  

Na lodowisku pojawiło się więcej ludzi między innymi dzieci uczące się jazdy na łyżwach. Po paru minutach, zza chmur wyjrzało słońce. Natychmiast zrobiło się cieplej. Wszyscy, łącznie z siostrami, zeszli z tafli lodu, gdyż w każdej chwili mogła pęknąć. Dopiero po paru minutach zobaczyli, że jedna dziewczynka nie zeszła z lodu. Zaczęli nawoływać ją, lecz ona nic nie słyszała gdyż miała w uszach słuchawki. Rachel postanowiła po nią pójść. Veronica dyskutowała z nią, że to niebezpieczne, ale ona uparła się; musiała po nią pójść.
-Ale uważaj. -powiedziała Veronica.
-Dobrze. -rzekła i stanęła na tafli lodu.
Poczuła, że płozy łyżew nurkują w lodzie. Nie zlękła się jednak; teraz najważniejsze było uratowanie dziecka. Była już zaledwie 3 metry od niej, więc krzyknęła:
-Dziewczynko! -dopiero teraz usłyszała. -Lód się topi, musisz zejść. -powiedziała Rachel i wskazała ręką na słońce.
Dziewczynka posłusznie zaczęła kierować się do brzegu. Przed nią pojawiła się pierwsza przeszkoda; lód pękł. Słońce zaszło i Rachel poczuła, że lód pod jej nogami robi się twardszy.
-Chodź w takim razie do mnie tutaj.
-Ja... Ja nie dam rady. -orzekła dziewczynka, gdyż przed nią pojawiła się kolejna szczelina.
-Po prostu weź mnie za rękę. Ja cię pociągnę tutaj gdzie lód jest twardszy. Wtedy będziesz bezpieczna, dobrze? -i wyciągnęła rękę ku niej.
Dziewczynka wzięła ją za rękę, lecz nadal bała się przeskoczyć. Rachel ,więc pociągnęła ją do siebie. Jednak sama straciła równowagę. Wpadła do wody uderzając głową o krę. Ostatnim co usłyszała był rozpaczliwy okrzyk Veroniki:
-Rachel!
Później nie pamiętała nic. Opadła na dno stawu, pogrążona w mroku.


Mam nadzieję, że podobał wam się * Prolog *, nad którym dużo pracowałam. ;) Rozdział I pojawi się 9 października. O zmianach w planie będę pisać w zakładce * O Blogu *.
Jeżeli podobał Wam się * Prolog * zostawiajcie komentarze, polecajcie bloga swoim znajomym.


1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH     

czwartek, 28 sierpnia 2014

* Bohaterowie *

* Bohaterowie *
W tym poście podam Wam najważniejsze informacje o głównych bohaterach. 


Jack Frost


Pełne Imię: Jackson Overland Frost
Wiek: 18 lat (nieśmiertelny) 
Kolor włosów: Białe 
Kolor oczu: niebieskie 
Strażnik Zabawy


Rachel Caldo 




Pełne Imie: Rachel Francesca Caldo

Wiek: 17 lat 
Kolor włosów: rude 
Kolor oczu: niebieskie


Veronica Angelo




Pełne Imię: Veronica Olivia Angelo 
Wiek: 18 Lat 
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: brązowe 


Święty Mikołaj / North 


Pełne Imię: Nicholas St. North 
Wiek: 49 (nieśmiertelny)
Kolor włosów: białe 
Kolor oczu: niebieskie 
Strażnik Cudów


Wróżka Zębuszka 




Pełne Imię: Toothiana
Wiek: 26 (nieśmiertelna) 
Kolor Piór: zielone, niebieskie, żółte 
Kolor oczu: różowe 
Strażniczka Wspomnień 


Piaskowy Ludek / Piasek 




Pełne Imię: Sanderson Mansnoozie 
Wiek: 34 (nieśmiertelny) 
Kolor włosów: piaskowe 
Kolor oczu: brązowo-złote
Strażnik Snów 


Zając Wielkanocny 


Pełne Imię: E. Aster Bunnymund 
Wiek: 35 (nieśmiertelny)  
Kolor sierści: szary 
Kolor oczu: zielony 
Strażnik Nadziei 


Król Mroku / Pitch Senior 


Pełne Imię: Pitch Black Senior 
Wiek: 51 (nieśmiertelny) 
Kolor włosów: czarne 
Kolor oczu: czarne 
Król Mroku 


Zaglądajcie jak najczęściej do tej zakładki. Będzie ona z czasem edytowana. 

P.S.: W poprzednim poście nie uwzględniłam kiedy będę dodawać posty. Otóż każdy post będzie dodawany we wtorki. Jednak * Prolog * zostanie opublikowany dziś bądź jutro. 
Tak więc zaglądajcie tu jak najczęściej i zostawiajcie KOMENTARZE

1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH 

* O Blogu *

* O Blogu *
Ten Blog będzie opowiadał o bohaterach filmu Dream Works ,,Strażnicy Marzeń'' oraz o kilku postaciach wymyślonych przeze mnie. c;


 ,,Kiedy spadamy na samo dno, droga prowadzi już tylko w górę'' 

środa, 27 sierpnia 2014

* O Autorce *

* O Autorce *
Och, fajnie, że zajarzałeś/łaś. Cudnie, że chcesz mnie poznać!
Nazywam się Kinga. Mam 12 lat. Jestem blogerką od niedawna.
Interesuję się sztuką i śpiewem.
Lubię czytać książki fantasy np. Harry Potter, czy Percy Jackson.

W tym roku pójdę do 6 klasy podstawówki. Nie mam zbyt wielu przyjaciół, choć jest mi z tym nawet dobrze. Mój ulubiony sport to pływanie.



Mam nadzieję, że polubicie mojego bloga, na którym już pojawi się pierwszy wpis. c; 

1 KOMENTARZ = 1 UŚMIECH  :)